W feralnym na każdej płaszczyźnie roku 1989, wyszła w Polsce ciekawa Ustawa o stosunku państwa do kościoła, która otworzyła kościelnym wrota do ziemskiego raju, przepychu i bogactwa.
Państwo bowiem sprezentowało Kościołowi w Polsce majątek daleko przekraczający nawet wartość majątku w Watykanie. Oczywiście chodzi tu o przydział ziemi i nieruchomości, o wartości przekraczającej kilka miliardów złotych.
Kler ciągle nienasycony i pazerny z natury, od tamtej pory szczególnie prężnie zbija kolejne złote fortuny na ekskluzywnych kamienicach i działkach, co uplasowało ich na wygodnej płaszczyźnie najbogatszych właścicieli w Polsce. Oprócz czerpania olbrzymich zysków z wynajmu, są oni kastą uprzywilejowaną, jako, że nie obowiązują ich te same zasady kupna i wynajmu, co przeciętnego obywatela naszego kraju.
Kościelni bowiem zostali dodatkowo obdarowani przez Komisje Majątkowe, władze miast i województw wyjątkowymi przywilejami, ulgami i darowiznami, co znacznie przyspiesza pompowanie strumienia mamony do kiesy finansowego olbrzyma.
Tymczasem biedny, przeciętny Polak, który może się obejść tylko smaczkiem tego bogactwa i resztkami z pańskiego stołu, jest podstępem zwabiany do ich przybytków rozpusty, rozwiązłości i przepychu, czyli do ich kościołów-twierdz, w celu oddawania uwielbienia papieżowi, kościelnym i samemu Lucyferowi, no i przy okazji oczywiście rzuceniu na tacę niemałego grosza, bo przecież żaden grosz nie śmierdzi dla kościelnych, choć oni sami uczą swoich naiwnych wyznawców życia w pokorze, biedzie, bólu i cierpieniu dla odkupienia grzechów i dostąpienia zbawienia.
Najbardziej widoczny mroczny proceder kościelnych w zakresie zagarniania za bezcen olbrzymich połaci ziemi, jest widoczny w województwie krakowskim, w szczególności zaś w samym centrum sutannowego biznesu, czyli w Krakowie, który często jest określany mianem „małego Rzymu” lub „Świętogrodu”. To miasto jest najgęściej zaludnione księżmi i zakonnikami, jako, że właśnie tu skupiło się najwięcej przybytków „świętych” w postaci kościołów i zakonów. To istna dżungla i drugi, tym razem polski Watykan.
Krakowska kuria dysponuje terenami o powierzchni ponad 1000 ha, czyli 10 km 2, co jest obszarem 20 krotnie większym niż samo państwo-miasto Watykan.
Oczywiście, prawie wszystkie te lukratywne tereny położone są w centralnych dzielnicach miasta, coby zwiększyć atrakcyjność nieruchomości i działek oraz mieć większy dostęp do zbłąkanych, biednych i głodnych owieczek, których jedynym obowiązkiem wobec kościelnych jest powiększanie im dodatkowych zysków o datki z tacy.
Przyjrzyjmy się zatem jak nieposkromione są zapędy do pomnażania majątku tych głoszących „słowo Boże”.
Norbertanki żądają bagatela 25 mln złotych za 5 ha należnych im rzekomo z gruntów.
Proboszcz parafii Mariackiej wycenił „swoje” 20 hana wartość 50 mln złotych.
Tak proszę Państwa, takich właśnie sum żądają „właściciele” polskiej ziemi na wypadek przydzielenia im działki zamiennej w ramach gratyfikacji pieniężnej.
Tymczasem o wysokości kosztów odszkodowania decyduje i ustala ich wysokość Wspólna Komisja Przedstawicieli Rządu RP i Konferencji Episkopatu Polski na podstawie wewnętrznego protokółu, który został uroczyście podpisany 22 czerwca 2001 roku przez Longina Komołowskiego – byłego wiceprezesa Rady Ministrów i arcybiskupa Tadeusza Gocłowskiego.
Krakowski Kościół otrzymuje więc bezustannie lukratywne kamienice, w których mieszczą się sklepy, siedziby firm, lokale mieszkaniowe, domy opieki społecznej, szkoły państwowe, przedszkola i inne palcówki użyteczności publicznej.
Oprócz tego czerpie olbrzymie zyski z atrakcyjnych działek komercyjnych w samym centrum miasta, które przeznaczone są pod budownictwo, handel lub inwestycje komunikacyjne. Takie działki są doskonałą lokatą kapitału i można na nich zarabiać w dwojaki sposób. Można je bowiem od razu sprzedać z horrendalnym zyskiem, gdyż koszt zakupu czy wręcz wycyganienia w ramach rekompensaty przez komżastych tak atrakcyjnych terenów pod inwestycje, jest o niebo niższy od ceny zakupu jakiegokolwiek uczciwego inwestora. Takie działki można też wynająć za niebotyczne stawki, które notabene w Krakowie nie bez kozery są najwyższe.
Kler kopie sobie piłeczkę na zagarniętych boiskach, przechadza się po zagarniętych „watykańskich” ogrodach, parkach i lasach, a hierarchiczny twór watykański ukrywa swoje niebotyczne fortuny przed opinia publiczną. Czyżby się obawiali linczu ludu ciężko pracującego za głodowe pensyjki?
Tak wygląda zza kulis Drodzy Państwo ta pozorna rozdzielność między kościołem i państwem oraz ta medialna nagonka na kościół katolicki, że za naszymi plecami rząd rozdaje za bezcen majątki kościelnym przy wspólnym porozumieniu komisji rządu i episkopatu.
Dotarcie do tej smutnej prawdy i do dokumentów ją potwierdzających wcale nie było łatwe, ponieważ komżaści zdominowali polskie urzędy. Warto się zatem przyjrzeć na lukratywną działalność kleru i jego zapobiegliwość w gromadzeniu majątku kościelnego, które nasiliło się po 1989 roku.
Najbogatsza i najbardziej pazerna jest parafia Mariacka, która może poszczycić się nie lada zdolnościami biznesowymi. Posiada ona na Rynku Głównym w Krakowie kilka kamienic, w których mieszczą się ekskluzywny hotel Wita Stwosza, kawiarnia, sklepy i najbogatsze firmy. Jednak to jej nie wystarcza, gdyż od lat czyha na przejęcie bardzo lukratywnych terenów jakim są Bronowice w Krakowie. Mega biznesmen, proboszcz, archiprezbiter, ks. Infułat Bronisław Fidelus ciągle nie daje za wygraną, aby włączyć do swojego „królestwa” te 21 ha w rozbudowującej się i przyszłościowej dzielnicy.
Trzy ogrody działkowe: „Złoty Róg”, „Piast” oraz „Widok”, a do tego tereny Zakładów Nasienniczych „Polan” i tereny miejskie, to wszystko „zacny” proboszcz wycenił sobie na 50 mln złotych i już znalazł sobie chętnych do wielkich przedsięwzięć.
Tymczasem sprawa przejęcia Bronowic czeka w Komisji Majątkowej, ale ksiądz Fidelus jest cierpliwy i potrafi czekać na „kurę znoszącą złote jajka”, gdyż odrzuca kolejne oferty zamiennych działek, licząc na wielką kasę lub zwrot w naturze, oczywiście w takiej naturze, która proboszcza usatysfakcjonuje.
Ksiądz biznesmen doszedł już nawet do porozumienia z Krakowskim Centrum Inwestycyjnym, które chce zbudować w Bronowiczach hotele albo centrum targowe. Oczywiście taka błahostka, jak pokrzywdzenie dotychczasowych użytkowników, czarno-komżastego w ogóle nie interesuje. Biznes is biznes. I nie ma pomiłuj. Pewnie myśli, że Pan Bóg im w dzieciach wynagrodzi.
Jezuici nieodłączne ramię kościoła katolickiego, specjalizujące się w sianiu dezinformacji i chaosu, pełne kłamstwa i dwulicowości, wypędzili ze swoich siedzib dwie kliniki: Toksykologii i Chirurgii Szczękowo -Twarzowej, tylko po to, aby stworzyć tam sobie nikomu niepotrzebną, własną szkołę tzw. Wyższą Szkolę Filozoficzno - Pedagogiczną „Ignatium”, kształcącą kolejne sztaby nierobów i zakłamańców oraz własne centrum wydawnicze, aby poprzez swoje publikacje zarażać ludzi chorymi rozważaniami nad Wyższością Świąt Bożego Narodzenia nad Świętami Wielkiej Nocy oraz propagowaniem swoich mitologii.
Ciekawe interesy robią też w Krakowie Augustynianie. Zakon ten, który został skasowany w 1950 roku przez kardynała Sapiehę, wrócił na stare śmiecie za przyczyną i zgodą kardynała Macharskiego właśnie w 1989 roku. Ten gotycki klasztor przy ul. Św. Katarzyny był przed przejęciem przez Augustynian zamieszkały przez kilka rodzin, zaś w pozostałej części mieścił się tam Wydział Architektury Uniwersytetu Jagielońskiego. Teraz są tam wysłannicy Pana Boga, pobożni i prawi obywatele, którzy pod przykrywką zakonu, zapewne uprawiają tam magię oraz niecne i lubieżne czyny na nastolatkach i dzieciach. Nie od dziś bowiem wiadomo, że już pierwsze zakony były przykrywką dla takich właśnie praktyk.
Augustynianie oprócz tego już od kilku ładnych lat przejmują nowe komercyjne działki w Prokocimiu, po obu stronach ulicy Wielickiej. Od 1993 roku notorycznie otrzymują tereny wraz z zabudowaniami mieszkalnymi.
W majestacie prawa przejęli ono Dom Dziecka usytuowany w zespole pałacowym przy ul. Górników, Klub Sportowy „Kolejarz” i część Parku hrabiego Jerzmanowskiego.
Ci pazerni Augustynianie zagarnęli już kasę za działkę pod budowę kolejnego molocha Hipermarketu HIT, natomiast zrezygnowali chwilowo z prokocimskich szpitali, ale chyba w obawie przed linczem publicznym. W każdym razie temat przejęcia tych placówek stoi nadal otworem, a póki co walczą o przejęcie o tereny przyległe do szpitala. Ich apetyt na mamonę nie ma końca, a okoliczni mieszkańcy ciągle drżą o swój los.
Następnymi rekinami biznesu na rynku nieruchomości są krakowskie zakony męskie i żeńskie Norbertanek. Już w latach 90-tych zakon ten walczył o ziemię spod Kopca Kościuszki z radiem RMF, z którego to kopca rozgłośnia radiowa nadawała swoje audycje.
W 1991 roku Norbertanki otrzymały 9 ha nieruchomości w Krakowie Zwierzyńcu, które przedtem należały do Akademii Rolniczej. Rok później zakon ten otrzymał 6 działek na terenach Huty im. T. Sendzimira w Krakowie, o łącznej powierzchni 50 ha. Ale ciągle im mało i mało.
Obecnie sądzą się z gminą Kraków oraz Skarbem Państwa o 6 ha nieruchomości w Śródmieściu, na którym to terenie znajduje się Klub Sportowy Cracovia i hotel Orbisu. Czekają na wyrok w tej sprawie Sądu Apelacyjnego w Krakowie.
Zakon Norbertanek ma również w planach przejęcie rozbudowanego i odrestaurowanego gmachu nadleśnictwa w Zabierzowie(76 arów), a wiec biorą się już za lasy.
Teraz tak. Krakowska kuria w 1994 roku otrzymała w Witkowicach 50,9711 ha nieruchomości oraz 52 ha w tzw. węźle drogowym Opatkowice, co stanowi kilkanaście działek przy autostradzie.
Kuria krakowska wywaliła z kamienic przy ulicy Kanonicznej jej mieszkańców, aby założyć tam Muzeum Archidiecezji. Na razie kościelni w przypływie łaskawości zostawili w spokoju Uniwersytet Jagieloński i Teatr Kantora Cricot oraz Filharmonię Krakowską. Następna firma Kościelna „Caritas” przejęła kamienice z domami pomocy społecznej. W 1989 przejęła Dom Pomocy Społecznej przy ulicy Radziwiłłowskiej, zaś w 1994 roku przejęła budynek przy ulicy Mikołajskiej 30.
W 1994 roku, w Śródmieściu, Caritas otrzymał kilka działek o łącznej powierzchni 3836 m2 przy ulicy Skawińskiej 4 i Krakowskiej 47.
W 2000 r. w Bronowicach księżom z Caritasu sprezentowano 12,7411 ha.
Największe społeczne protesty towarzyszyły przejęciu Domu Pomocy Społecznej. Dopiero po licznych listach otwartych oraz mediacjach różnych osobistości, udało się jedynie zastrzec, że Kościół nie może wyrzucić pensjonariuszy aż do 2014 r, w przeciwnym razie zrobiliby to natychmiast. Co ich obchodzi los wiernych. Dają biednym paczki ze słodzikami (aspartamem) dobrodzieje, ale że ludzie nie mają dachu nad głową, to ich już mało dosyć interesuje.
Następne nieroby i cwaniaki to Dominikanie, którzy tłuką niezły interes na kamienicach przy Siennej i Stolarskiej, ale wciąż poszerzają swoje horyzonty biznesowe. W 1993 r. na Pradniku Czerwonym otrzymali 6 ha nieruchomości, w 1997 roku – 9,5 ha w Nowej Hucie, a w 1999 r. ponad 20 ha na polach PGR Dziekanowice. Nie pogardzili także ogrodami działkowymi. Wciąż są nienasyceni.
Z kolei Urszulanki wygryzły Akademię Muzyczna i PWST. Od Komisji Majątkowej wyłudziły w latach 1996-1999 łącznie 82 ha na Pradniku Czerwonym i w okolicach Krzeszowic, a większość z tych terenów mają zamiar sprzedać pod osiedla mieszkaniowe, oczywiście za stosowna jak przystało na kościelnych kwotę.
Michaelici, którzy dostali ponad 50 ha w Pawlikowicach, zagarnęli swoją „katolicką” metodą dom pomocy społecznej. Po prostu przez ponad 3 lata zarzynali go takim czynszem, że padł. Za to w miejsce tej pomocy społecznej dobrodzieje otworzyli zakonny Dom Dziecka, chyba po to aby było świeże mięso do rytuałów satanistycznych oraz do orgii seksualnych z udziałem dzieci.
W kamienicy misjonarzy na ul. Floriańskiej mieści się McDonald’s, a na Placu Wszystkich Świętych misjonarska restauracja, gdzie stołują się krakowscy rajcy.
Misjonarze, choć zgarnęli kasę za szpital kolejowy przy ul. Lea 44, wyceniony w 1995 r. na 1,1 mln zl, ponad 20 ha lasów, pól i zabudowań mieszkalnych na dokładkę, teraz żądają jeszcze przed sądem przejęcia komercyjnych działek przy ul. Kawiory, w pobliżu miasteczka studenckiego.
Spór dotyczy także kamienic mieszkalnych przy ul. Czarnowiejskiej 101 i 103 oraz szkoły podstawowej. Roszczenia mnichów dotyczą dwóch największych uczelni krakowskich UJ i AGH.
Sąd zawiesił tymczasowo sprawę. Jak się okazuje, dotychczasowy proces toczył się wyjątkowo stronniczo na korzyść Kościoła.
Duże kontrowersje namnożyły się wokół Stowarzyszenia Miłosierdzia Wincentego a Paulo, jakaż piękna nazwa Stowarzyszenia. Szkoda tylko, że z miłosierdziem nie ma kompletnie nic wspólnego. Otóż Stowarzyszenie to przejęło gmach Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej przy ulicy Warszawskiej 5. Z toczącej się przed Komisją Majątkową sprawy, wynika, że na razie nie istnieje prawna zasadność przejęcia tego budynku przez Stowarzyszenie.
Następni biznesmeni w sutannach, Salwatorianie mają chrapkę na 2 ha w samym centrum miasta, przy ulicy Szlak 73a, gdzie mieści się Małopolski Instytut Samorządu Terytorialnego i Administracji, a także Park Miejski Jalu Kurka. Ewentualnie w zamian żądają 5 mln złotych. Salwatorianie nie rozpatrują innych gruntów zamiennych, niż tych, które mieszczą się w centrum.
Szarytki długi czas walczyły o usunięcie mieszkańców przy ul Filipa 15, ale w końcu dopięły swojego celu, a przy okazji zagarnęły policyjny pensjonat w Krynicy.
Jak dobrze powodzi się klerowi w Krakowie mogą poświadczyć Córki Bożej Miłości. Po otrzymaniu ponad 40 ha nieruchomości, władze Krakowa szukają im dalszych terenów zamiennych za nieruchomości na Śląsku, w Jastrzębiu Zdroju – 3 ha, bo jak mówią mniszki : „lepiej dogadują się w świętym Krakowie”.
Większość nieruchomości przezorne zakonnice już zbyły. Na pewno nie za przysłowiową złotówkę.
Teraz bierzemy na tapetę Bonifratrów. Zakon Ten przejął najstarszy w mieście szpital przy ul. Trynitarskiej i dostał ponad 30 ha w Mogilanach.
Z kolei Karmelici bosi „na Piasku” stali się właścicielami części jednego z najsłynniejszych traktów handlowych przy ul. Karmelickiej.
W Komisji Majątkowej zdarzało się wiele groteskowych sytuacji. Przykładowo ksiądz Janusz Bielański, proboszcz wawelskiej parafii, występował jednocześnie w imieniu własnej parafii oraz Kapituły Metropolitalnej, co dopiero po dłuższym czasie udało się ustalić przedstawicielom rządu i episkopatu.
Popyt na majątki za friko jest tak duży, że do tych samych nieruchomości startowała parafia Św. Krzyża i Matki Kościoła.
Kiedy przejętych kamienic nie zdążyło się wyremontować ani miasto ani sponsor, wówczas z pomocą przychodził Społeczny Komitet Odnowy Zabytków Krakowa –SKOZK.
Co jest fascynującego, że w składzie tego Społecznego Komitetu Zabytków Krakowa, ulokowali się krakowscy hierarchowie z kardynałem Franciszkiem Macharskim na czele. Nie może więc dziwić, że prawie połowa pieniędzy z narodowego funduszu trafia do obiektów kościelnych.
Wiele uzyskanych tą drogą majątków zostało sprzedanych lub wydzierżawionych.
A powód jest prosty jak drut: zakonni i diecezjalni właściciele nie chcą tyrać na polu, tylko zarabiać pieniądze kosztem wiernych, na zasadzie: Tak nam dopomóż Bóg !
Oczywiście tego typu roszczenia i procesy nie dotyczą jedynie województwa krakowskiego. W całej Polsce toczy się ok. 120 procesów, w których przedstawiciele Kościoła i instytucji kościelnych domagają się nieruchomości albo odszkodowań sięgających setek milionów złotych.
Na początku lipca tego roku przed Sądem Okręgowym w Warszawie ruszył proces cywilny w jednej ze spraw, których nie zdążyła rozpatrzeć Komisja Majątkowa przed likwidacją w 2011 r. Sprawa dotyczy roszczeń Zakonu ks. Misjonarzy wobec Skarbu Państwa.
Pozew zakonu księży misjonarzy św. Wincentego a Paulo dotyczy ok. 4 ha nieruchomości w okolicach ulic: Krakowskie Przedmieście, Traugutta i Czackiego, czyli samego centrum stolicy. Teren ten jest dziś własnością Skarbu Państwa, a na jego części stoją m.in. budynki Ministerstwa Finansów i Uniwersytetu Warszawskiego.
Komisja Majątkowa od 1989 r. przekazała stronie kościelnej ponad 65,5 tys. ha i 143,5 mln zł rekompensat. Rozpoznała ponad 2,8 tys. wniosków. Decyzja o likwidacji Komisji wiązała się z wieloma nieprawidłowościami w jej działaniu. Po pierwsze nie weryfikowano wycen gruntów przedstawianych przez rzeczoznawców Kościoła, którzy znacznie je zaniżali. A po drugie od orzeczeń tychże Komisji, samorządom nie przysługiwały odwołania.
Na koniec króciutka opowieść jednego Internauty na temat dochodów „ludzi kościoła”:
„363 złotych kwartalnie !!! Dokładnie tyle płaci mój proboszcz dobrodziej, jako podatek od swoich dochodów. Ostatnio pewien uroczy wikary po cywilnemu tak mi zaimponował przy ruletce, że postanowiłem włożyć w to trochę wysiłku i dowiedzieć się jakie są źródła finansowania luksusowej konsumpcji części kleru.
Pałacyki, wille, „siostrzenice”, „siostrzeńcy”, nocne kluby, limuzyny, ekskluzywne kurorty, ostentacja w szastaniu pieniędzmi. Niemożliwe, żeby źródłem finansowania była tylko taca od zubożałego społeczeństwa.
No to skąd na to biorą ??? Trudny temat, ale na czasie, bo nie zauważyłem, żeby ktokolwiek porwał się na poważną próbę odpowiedzi na to pytanie. Powtarzają się tylko wpisy „opodatkować Kościół”. Spróbujmy zatem na spokojnie zmierzyć się z tym tematem.
- Taca. To oczywiste. Bez tego elementu żadna msza święta nie jest dość święta, żeby ją warto było odprawić. Poza tym dla zapewnienia wiernym stosownej motywacji tradycyjne 5 przykazań kościelnych udoskonalono w ten sposób, że bogobojny katolik może już balangować kiedy chce, byleby dobrze dawał na tacę fachowcom.
- Skarbony. Rozstawia się je w domach bożych tak gęsto, jak pewien ojciec dyrektor z Torunia podaje numer konta przez radio. Zastosowany pretekst nie ma znaczenia, bo i tak wszystko trafia do rąk proboszcza i tylko on wie, co się z tymi pieniędzmi dalej dzieje.
- Zyski z wynajmowania nieruchomości. Po wejściu kleru do szkól państwowych zostało na przykład około 23 000 tak zwanych punktów katechetycznych. Dobrodzieje robią z tym co chcą. Mogą na przykład swoim lokalnym cywilnym kolaborantom z władz terenowych kazać organizować różnego rodzaju konferencje itd.”
Widzę, że dużo musiała się pani napracować, żeby napisać taki tekst. Nie chcę i nie mogę polemizować na temat przytoczonych tutaj danych, bo nie mam takiej wiedzy. Wszystko to jednak brzmi dość porażająco. Myślę, że jeśli KK w jakikolwiek sposób pozbawił panią dóbr materialnych, to należy skierować sprawę do sądu. KK to instytucja jak każda inna. Musi funkcjonować w dzisiejszym świecie w którym rządzi pieniądz. Widać, że dobra pozycja KK jest dla pani solą w oku. Osobiście uważam, że wszystkie dobra materialne KK służą pomnażaniu wiary. Dodam, że w każdej strukturze społecznej są czarne owce i nikt tego nie zmieni. Księża, biskupi, zakonnicy, to zwykli grzeszni ludzie, którym pewnie nieobca jest żądza pieniądza. Odniosę się jeszcze do końcowych punktów w tekście.
OdpowiedzUsuń1. Taca nie jest zbierana podczas każdej mszy św. i jest to zupełna nieprawda, co pani pisze.
2. Pieniądze ze skarbonek są przeznaczane na finansowanie konkretnych akcji pomocy. Ojciec Rydzyk musi zbierać i prosić o ofiary, gdyż jego media utrzymują się wyłącznie z datków wiernych. Jest to pewnego rodzaju fenomen, bo wierni chcą finansować i nikt im tego nie zabroni. Pani przecież nie musi.
3. Zyski są przeznaczane zapewne na różne cele i nie koniecznie złe. To dorabianie ideologii .
Odniosłem wrażenie, że przez panią przemawia zazdrość, a to trudno zmienić.
Ogólnie tekst w mojej ocenie jest zły i nikomu niepotrzebny. Jeszcze raz podkreślam, jeśli ma pani dowody na nadmierne roszczenia KK, to są sądy.
Na końcu dodam, że własności KK w Polsce przedwojennej były duże. Dlaczego, to wiemy. Polska stoi na wartościach chrześcijańskich od tysiąca lat i nikt tego nie może negować. Czasy PRL-u zagarnęły dobra kościelne bezprawnie, więc KK dostaje tylko to, co mu zostało zabrane. Dziękuję.
Mamy tu przykład nieuleczalnie chorego umysłowo polakatolika - Krzysztofa Krasnowieckiego. (Pisał o takim infantylnym umysłowo skatoliczonym pseudo-Polaku Antoni Wacyk.) Sytuacja obecna Polski jest tragiczna. Polska przestała być krajem suwerennym. Stała się kolonia Watykanu, NATO i zachodnich korporacji.
UsuńJest Pan idealnym kandydatem na niewolnika na każdej płaszczyźnie wrzucam Panu link do filmu z Rydzykiem w roli głównej. Więcej nie napiszę, bo moja wiedza tak przewyższa pańską, ze tu miejsca tyle nie ma, a i szkoda czasu i atłasu. https://www.youtube.com/watch?v=sVuAXYIXi5g
OdpowiedzUsuńRydzyk w akcji
OdpowiedzUsuńPANI H. TROCHIMIUK...B. DZIĘKUJĘ..WIEM TERAZ WIĘCEJ NIŻ PRZEDTEM...!!
OdpowiedzUsuń